Śnieg po pachy, ale dzięki sprytnym "butom śnieżnym", prowadzący wycieczkę zapada się tylko po kolana, a idący za nim mają już mniej lub bardziej ubitą trasę. Gdy wydeptuje się swoją własną trasę w świeżym puchu... przepięknie.
6. Łażenie w rakach po lodowcu.
Robiłem to w sierpniu, na 2500 m n.p.m. Wszystko super - tylko trzeba tam wejść. Mogą się zdarzyć np. takie przygody jak noga która utknie w sniegu na skraju stumetrowego zjazdu w dół. Dobrze, ze kolega za mną złapał mnie za kołnierz i asekurował. Źle - bo wyciągając noge z dziury rozharatałem sobie rakiem spodnie (do wyrzucenia) i udo (tylko na 10cm i niezbyt głeboko). Aha - i można wpaść w szczeliny lodowca - dlatego jako najmniej doświadczony szedłem przodem, bo w razie czego fachowcy mieli mnie wyciągnąć.
No comments:
Post a Comment